Udajmy się zatem w podróż po największych i najbardziej znanych atrakcjach Czerwonego Środka – Kings Canyon, Kata Tjuta oraz oczywiście najsłynniejszej z nich wszystkich – Uluru.
Warto przeczytać:
Te trzy miejsca są wielkim magnesem przyciągającym turystów w południowo-zachodnią część Terytorium Północnego. By je odwiedzić, nie potrzeba samochodu z napędem na 4 koła, choć szczęśliwi posiadacze tego typu środka transportu mogą wybrać alternatywne i o wiele mniej uczęszczane drogi.
Mogą też udać się w miejsca niedostępne dla zwykłych pojazdów, takie jak Góry McDonella czy wąwóz rzeki Finke. Ja chciałbym jednak skupić się na trzech najpopularniejszych obszarach, do których prowadzi wygodna asfaltowa szosa.
Najczęściej czytane:
Kings Canyon – na szczycie płaskowyżu, fot. Łukasz Bartosik
Gdy tylko miniemy południowe rogatki Alice Springs i zagłębimy się w pustynny Outback, poczujemy że to nadal dzika, w większości bezludna kraina.
Bez wody, bez zasięgu telefonów komórkowych. Z rzadka minie nas jakieś auto osobowe lub wielki „pociąg drogowy” z dwiema lub trzema przyczepami o łącznej długości ponad 50 metrów.
[sam_pro id=”1_10″ codes=”true”]
W drodze na południe kilka razy przekraczamy wyschnięte koryta rzek i przejeżdżamy pośród malowniczych, acz surowo wyglądających wzgórz. 200 km na południe od Alice znajduje się stacja benzynowa Erldunda, gdzie pomimo bardzo wysokich cen paliwa, najlepiej zatankować do pełna i uzupełnić zapas wody. Nigdy nie wiadomo, czy kolejne stacje na trasie będą czynne.
Zaraz obok szosa rozdziela się, dając początek drodze Lasseter Highway. Stąd już tylko 270 km wśród porośniętych suchą roślinnością pustkowi do wspaniałego Kings Canyon.
Kings Canyon – pionowe ściany kanionu mają ponad 100 m wysokości, fot. Łukasz Bartosik
