2 czerwca br. zakończyła się trzecia ekspedycja „SANTI Odnaleźć Orła”.
Założeniem ekspedycji było sprawdzenie, czy okręt podwodny ORP „Orzeł” nie został zatopiony przez niemiecki ścigacz torpedowy „S13”, w czasie ataku przeprowadzonego u wybrzeży Holandii w okolicy portu Den Helder. Mimo trudnych warunków pogodowych, w ciągu trzech dni pomiarowych, wykorzystując echosondę wielowiązkową sprawdzono kilkadziesiąt pozycji wraków. Wyprawa została przygotowana i przebiegała w podobny sposób jak w roku 2014 i 2015 . Członkowie ekspedycji przygotowali bazę danych znanych, ale nigdy niebadanych obiektach leżących na dnie oraz informacje o wrakach, których hydrografia holenderska nigdy nie identyfikowała, mimo iż figurowały w ich bazach danych.„Morze Północne nie było tym razem dla nas łaskawe. Wiał bardzo silny wiatr, który uniemożliwiał nam wypłynięcie z portu. Ten czas przeznaczaliśmy na dyskusje, również z Holendrami oraz analizę naszych planów. Na 10 dni wyprawy, tylko przez 3 mogliśmy zejść pod wodę. Sprawdziliśmy 92 pozycje w tym kilkanaście wraków. Orła nie znaleźliśmy, ale będziemy go szukać do skutku”.- Tomasz Stachura, szef ekspedycji

„Hipoteza nie należy do najbardziej prawdopodobnych, ponieważ „Orzeł” miał wyznaczony zupełnie inny rejon patrolowania niż wody w pobliżu Den Helder. Mogłaby ona mieć rację bytu tylko przy założeniu, że Admiralicja brytyjska w największej tajemnicy zmieniła postawione „Orłowi” zadanie, a po jego zaginięciu celowo zamieściła nieprawdziwe informacje dotyczące jego przyczyn”.- Dr Hubert Jando, historyk, członek ekspedycji „Ponieważ uzyskaliśmy liczne informacje o zaczepach sieci rybackich w tym miejscu, a także sonogram obiektu przypominającego wyglądem wystający z osadów dennych kiosk okrętu podwodnego, decyzja o zorganizowaniu ekspedycji celem weryfikacji czy nie jest to wrak ORP ORZEŁ była dla nas oczywista.”- Tomasz Stachura, szef ekspedycjiW ten sposób wyłoniono kilkadziesiąt pozycji do sprawdzenia. Mimo trudnych warunków na morzu, w ciągu trzech dni pomiarowych, wykorzystując jedną z najnowocześniejszych echosond wielowiązkowych T-20P (SeaBat) sprawdzono 92 pozycje, na 17 ekipa znalazła wraki lub pozostałości po wrakach statków handlowych, porzucone obiekty, np. duży kocioł parowy. Badane obiekty znalazły się w okręgu o średnicy ok. 10 mil morskich, którego środek znajdował się w pozycji ataku wskazanej w raporcie S-13. Obszar poszukiwań W rejonie najbardziej interesującym zarówno w opinii polskich jak i holenderskich historyków posiadających dostęp do map z okresu działań wojennych w tym rejonie oraz pozyskujących wiedzę z archiwów niemieckich członkowie ekipy wyłonili obszar o wymiarach 1,5 x 1,5 km, który został przeszukany z pełnym pokryciem. Niestety, po istniejącym w 1940 roku zachodnim torze podejściowym do portu Den Helder nie ma już śladu, obszar ten uległ ogromnemu wypłyceniu – lokalnie głębokości zmieniły się o 6 – 8 metrów. Biorąc pod uwagę specyfikę zmian geomorfologicznych zachodzących w badanym obszarze należy założyć, że wszystkie znajdowane tam wraki są bardzo zniszczone przez prądy morskie i ruch rumowiska. Większość z nich znika na całe dziesięciolecia pod grubą warstwą ruchomych diun podmorskich (dużych fal pisakowych), a część z nich leżących w rejonie Den Helder i Texel – znajduje się wewnątrz nowo powstających wysp, które zapewne pozostaną tam na wieki.
