Mocniej zaciskam dłoń na linie. Jedynie ten mocny uchwyt daje mi kontakt z naszym RIBem, bo moje ciało jest w powietrzu, sekundę później ląduję na miękkiej burcie pontonu, ale wiem, że nie potrwa to zbyt długo. My nie płyniemy, tylko fruniemy na to nurkowanie.
Przez krótką chwile Zodiak dotyka wierzchołków fal, tylko po to, by odbić się w powietrze i wykonać kolejny 15-metrowy skok pomiędzy falami. Lekko przymrużone oczy Chorwata, który pewnymi rękami steruje pontonem, zdradzają ogromne doświadczenie i dają nam poczucie bezpieczeństwa. Gdy po raz pierwszy zodiak uderzył mocno o falę, miałem wrażenie, że przy drugim kontakcie rozleci się, na szczęście było to tylko złudzenie. Z niepokojem zerkam na sprzęt fotograficzny, leżący na naszych napompowanych skrzydłach, wydaje się on być nieruchomym, nie tak jak my, latamy i odbijamy się od burt niczym kozłowana piłka.